Bruksela, Stambuł, Paryż, Półwysep Synaj, Susa. Wszystkie te lokacje geograficzne łączy jedno – brutalne zamachy z obecnego i zeszłego roku, za którymi stoją zorganizowane grupy terrorystyczne. Sceny zza szklanego ekranu raczej nie napawają optymizmem. Dziennikarze relacjonujący niespodziewane ataki samotnych wilków oraz akcje ratownicze po katastrofach lotniczych co rusz wprawiają w osłupienie i odrętwiające przerażenie kochających podróżowanie, ale też przeciętnych zjadaczy chleba. Zamachowcy przelewają krew setek niewinnych ludzi, mieszkańców tych miejsc i nierzadko także turystów, przybywających do popularnych destynacji turystycznych z zamiarem wypoczynku. Jak na takie wydarzenia reaguje przemysł turystyczny? Czy po takich „kichnięciach” dostaje lekkiego przeziębienia czy może poważniejszej grypy? Prześledźmy co na ten temat już wiadomo. Sprawdzimy również, czy można spodziewać się bardziej gwałtownych reakcji rynku turystycznego i w końcu, czy terroryzm może uderzyć w polską turystykę.
Turystyka alternatywna 